Wydział Maszyn Kroczących
Wydział Maszyn Kroczących - jeden z wydziałów Instytutu. Powstają na nim roboty kroczące. Aktualnie zarządza nim Marian Zakopiec, niegdyś kierownikiem był Frank Knipszyc. Tutaj powstał np. Power-scout. W ósmej części odbyła się tu główna część buntu maszyn zorganizowanego przez Konpopoza.
Wygląd[edytuj | edytuj kod]
Wydział zajmuje kilka pomieszczeń, a największym z nich jest okrągła, wysoka na trzy kondygnacje i szeroka na prawie sześćdziesiąt metrów hala. Potężne żebra pną się po murach i spotykają wokół kilkumetrowego świetlika na środku sklepienia. Wykonano go z matowego szkła i właściwie nie był świetlikiem, tylko udającą go lampą. Jest tutaj także winda towarowa.
W hali znajduje się dużo różnych maszyn. Jedna kształtem przypomina buldożer, ale zamiast kół ma sześć napędzanych hydraulicznie. W miejscu kabiny tkwi osłonięta klapką z rur wieżyczka z zestawem sensorów. Wielkich maszyn jest kilkanaście, a ledwie w przypadku trzech, czterech da się stwierdzić, do czego służą.
Halę galeryjką obiega korytarz. W dwóch miejscach są tam umiejscowione schody, kończące się sporo wnęką, skąd można dojść do kolejnych magazynów i na zaplecze.
Zaplecze, niegdyś będące magazynem podręcznych części, zamieniło się w warsztat montażu małych i precyzyjnych mechanizmów. Dwie ściany zastawiono stalowymi regałami, trzecia jest w górnej części przeszklona i wychodzi na halę. Na jednym z dwóch stołów roboczych stoi modelarskie imadło i stelaż z kilkoma szkłami powiększającymi. Na obydwu stołach leżą rozkręcone mechanizmy. W kąt za drzwiami wciśnięto Sparkiego - częściowo rozmontowanego, kanciastego robota, przypominającego podłużny kontener na śmieci, czy może piec akumulacyjny.
Pracownia Franka Knipszyca[edytuj | edytuj kod]
Pomieszczenie wygląda jak podręczny magazyn części. Całe ściany zastawiono stalowymi regałami z pudełkami pełnymi śrubek, nakrętek, łożysk i wszelakiego metalowego drobiazgu. Jedynie pod najdalsza ścianą został wciśnięty stół operacyjny, niemal identyczny jak ten w nawiedzonym domu. Zdjęto tylko z wierzchu tapicerkę, pozostawiając gołą blachę. Leżało na nim wpół zmontowane coś. Nad stołem wisi lampa bezcieniowa, taka, jakie zwykle widuje się w szpitalach.
Komentarze (0)