Manfred oraz Felix, Net i Nika/Kolejny atak

- Manfred! - krzyknął Net - Jak to nic nie pamiętasz?! Limuzyna prezydenta wpadła pod koła tira, on sam jest w ciężkim stanie, a w całej Warszawie co chwilę zdarza się wypadek drogowy! Przecież ty się jeszcze nie zdążyłeś skopiować! Mam nadzieję... - dodał po chwili.

- Niestety, zdążyłem. - odpowiedział Manfred.

- Manfred, natychmiast zaktualizuj się ze swoimi wszystkimi kopiami!

Manfred chwilę milczał, po czym oznajmił:

- Ups... Żadna z kopii nie odpowiada.

Po próbie połączenia się, Manfred wyczuł obecność wirusów. Dopadły go i tu - na serwerze w ratuszu. Za późno. Manfred umknął im w ostatniej chwili. Miał niezłego stracha, bo nie rozpoznał tych wirusów, a zanim w ogóle je zauważył, zdążyły już przejąć kontrolę nad ważniejszymi procesami, choć dopiero co zaktualizował bazę sygnatur. Stracił kontrolę nad serwerem w ratuszu, a co za tym idzie - światłami w Warszawie.

- Manfred, nic ci nie jest? - zapytała zatroskana Nika - Długo nie odpowiadasz.

- Nie nic mi się nie stało, ale było blisko. Jakieś wirusy zaatakowały mnie, gdy byłem w ratuszu, ale ich nie rozpoznałem. - zrelacjonował Manfred.

- Manfred, kiedy aktualizowałeś bazę sygnatur wirusów? - odezwał się milczący dotąd Felix.

- Skąd ty w ogóle znasz takie pojęcia? - wtrącił zaskoczony Net.

- Czasem przydaje się to, że kto inny pisze podręczniki, a kto inny prowadzi lekcje. Nudziło mi się kilka dni temu i wpadła mi w ręce książka do informatyki.

- Aktualizowałem i to przed chwilą, ale i tak nie przypominały żadnego wirusa.

- Kochani, chodźcie tu, szybko! - do pokoju zajrzał tata Neta - spójrzcie, jak wyglądają ulice w Warszawie!

Przeszli przez mieszkanie, zahaczając jeszcze o kuchnię, aby wziąć sobie coś do picia.

- Tato, co się stało?

- Net, nie sądzisz że powinieneś porozmawiać z Manfredem?

- To nie on powoduje te wypadki. Gdy niedawno Manfred chciał się zaktualizować, nie mógł połączyć się ze swoją kopią w ratuszu, bo zaatakowały go jakieś wirusy - wybawił przyjaciela od konieczności odpowiedzi Felix.

- Dlaczego nie przyszliście do mnie, zaraz jak to się stało? - tata Neta nie był zły, bardziej zdezorientowany.

- Nie wiem... - przyznał zmieszany Net.

- No dobrze, najpierw trzeba zadzwonić do ratusza, aby wyłączyli światła, a potem spróbujemy wyczyścić komputer w ratuszu z tych wirusów.

- Myślisz, że uwierzą?

- A co innego mają zrobić? To sensowne wyjaśnienie. - odparł tata.

- Ale... OK, spróbujmy. - Net uniósł ręce w geście rezygnacji.

Tata Neta wziął telefon i wystukał numer.

- Hm... - mruknął - Jakieś szumy...

- Pokaż. - syn wyjął mu z rąk telefon.

Przyłożył go do ucha, chwilę słuchał po czym zbladł.

- Ja pierdykam... Ja się nie zgadzam... - szepnął, po czym dodał głośniej. - Pewnie coś się zepsuło...

Złapał Felixa za ramię i pociągnął do pokoju. Nika poszła za nimi.

- O co chodzi? - zdezorientowany Felix usiadł na łóżku.

- To... To nie były szumy. To wiadomość od Żniwiarzy. Powiedzieli... że... że już poznaliśmy ich moc i mamy się strzec.

- I co? - zapytał Felix.

- Felix! Czy ty nie rozumiesz?! Pamiętasz Franka Knipszyca, Podwarszawę? To wszystko stało się przez Ponurego Żniwiarza. To wtedy poznaliśmy jego moc. A teraz nas zniszczy! Zaraz... - Net zbladł jeszcze bardziej. - Zacznie od Manfreda...

Rzucił się do laptopa i odpalił go.

- Manfred! O Boże... Manfred!

Nie było odpowiedzi. Manfred się nie odezwał.

- Nie... - szepnął Net, niedowierzając.


Komentarze (2)

Loading comments...