5.00
(7 głosów)

Milo

Z WikiFNiN - otwarta encyklopedia o serii Felix, Net i Nika
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Milo - nadmorska miejscowość, w której znajdowała się poniemiecka baza z pierścieniem Wunrung. Pracował nad nim Instytut Badań Nadzwyczajnych. Jest to także wakacyjne miejsce pobytu Felixa, Neta i Niki. Kilka czynników (istniejąca latarnia morska) wskazuje na to, że istniejącym odpowiednikiem tego miasta może być miejscowość Stilo.

Dojazd[edytuj | edytuj kod]

Aby dojechać do Milo, trzeba skręcić z asfaltu przy starej, zardzewiałej tabliczce z napisem Milo 0.5 km. Gruntowa droga z kilkoma zawijasami wspina się na zarośnięty sosnami pagórek. W powietrzu unosi się słony zapach morza. Droga kończy się nieregularnym placykiem przed wejściem do dawnego domu latarnika. Od strony zbocza przerzedzone krzaki zasłaniają częściowo widok na drogę. Na jej przedłużeniu, w trawie wydeptana jest wąska ścieżka. Prowadzi obok domu i ginie między drzewami.

Dom latarnika-rybaka[edytuj | edytuj kod]

Dom jest piętrowy, ze spadzistym dachem, sprawia wrażenie mocno wciśniętego w ziemię. Ciemnoczerwone cegły miejscami są całkiem poczerniałe, zaprawione w bojach z ostrą, nadmorską pogodą. Jeden narożnik porasta gęste dzikie wino, które nachodzi aż na dachówki, również ciemnoczerwone. Obok znajduje się jeszcze szopa. Całą jej ścianę zasłaniają, ułożone pod daszkiem, szczapy drewna do pieca. Po schodkach wchodzi się do ciemnej sieni z podłogą ułożoną z szerokich desek, które skrzypią przy każdym kroku. Po prawej stronie znajduje się pokój z zamkniętymi drzwiami, po lewej - szerokie drzwi do głównej izby, a na wprost - drewniane schody na piętro.

Na główną izbę z krzywymi oknami składają się kuchnia, jadalnia i salon w jednym. Wyposażenie nie przypomina w najmniejszym stopniu nowoczesnej kuchni. W ścianę wrósł potężny, opalany drewnem piec kaflowy, połączony z kuchenką z czterema krążkami żeliwnych fajerek; emaliowany zlewozmywak pamięta chyba czasy sprzed wynalezienia samochodu. Jest tu więcej starych mebli, a największy z nich to bogato rzeźbiony, ciemnobrązowy kredens z przeszklonymi drzwiczkami na górze. Obok wiszą półki, na których stopą pudełka, puszki z herbatą i dzbanek. Znajduje się tu także ława i stół, którego blat wycięty jest z dwóch grubych belek. Z solidnych belek stropowych obok pieca zwisają wiązki suszonych warzyw i grzybów.

Na piętrze są dwa pokoje - większy z dwoma łóżkami i mniejszy nad wejściem do domu. Jest w nim tylko szafka nocna z lampką przy małym okienku w mansardzie spadzistego dachu, i piękne, stalowe łóżko, nakryte wielką pierzyną z gęsiego pierza.

W domu nie ma telewizora, a słaby zasięg można złapać tylko na piętrze. Na szczęście w ścianach widnieją kontakty - jest prąd. Najnowocześniejsza rzecz to skomplikowany alarm, założony przez tatę Felixa. Uruchamia się go, naciskając mały mosiężny nit w ścianie. Wiszący obok obrazek uchyla się na zawiasach, odsłaniając klawiaturę. W domu pomieszkuje także Azor - jednooki kot po przejściach. Pod koniec przeprowadza się tam rybak-latarnik.

Podziemne przejście[edytuj | edytuj kod]

W kuchni domu latarnika znajduje się klapa w podłodze, która prowadzi do piwnicy. Między piwnicznymi regałami jest spora szczelina, za którą zieje zimna i wilgotna jama. Po dokładniejszych oględzinach można dostrzec betonowe łuki, tworzące wąski korytarz. Trąc ramionami o wilgotne ściany, dociera się do okrągłego pomieszczenia bez drzwi - jest to podziemna część latarni. Dopóki Felix nie rozwalił tynku multitoolem, wydawało się, że jest to ślepa uliczka. Jednak teraz znajduje się tu przejście, prowadzące do bazy. Tunel jest szerszy od poprzedniego. Są także stalowe drzwi, teraz otwarte. Po kilku łagodniejszych zakrętach droga kończy się czarnym, okrągłym, okołometrowym otworem w podłodze. Ze ścian w równych odstępach wystają wsporniki z otworami, do których nic nie jest przymocowane. Zapewne miała być tu winda, jednak Niemcy nie zdążyli jej zamontować. W dół schodzi się po klamrach, jest ich dobrze ponad sto. Na dole znajduje się kolejny korytarz, tym razem zakończony stalowymi drzwiami. Od strony bazy wyglądają jak jeszcze jedna skrzynka elektryczna, być może właśnie dlatego nie zastała przez nikogo odkryta.

Latarnia morska[edytuj | edytuj kod]

Zza domu latarnika wyrasta wysoka na jakieś piętnaście metrów latarnia morska. Resztki białej farby musiały kiedyś tworzyć poziome pasy. Stalowe drzwi mają zaokrąglone rogi, zamyka się je na zwykłą, choć solidną klamkę. Szara farba obłazi z nich wielkimi, sztywnymi płatami. W mrocznym wnętrzu znajdują się kręcone schody – dokładnie sto stopni. Z jednej strony stalowe stopnie wmurowane są w zawilgocone, ceglane ściany, a z drugiej - przyśrubowane do okrągłego filara. Małe szczeliny okien niemal nie wpuszczają światła. Akustyka wnętrza latarni jest niesamowita.

Na samej górze, otoczona stalowym pomostem z barierką, znajduje się przeszklona nadbudówka, zwieńczona szpiczastym daszkiem. Poluzowane szyby w stalowych ramach pobrzękują od wiatru. Są tak brudne, że ledwo widać zarysy otoczenia. Za to wielki reflektor, wyrastający z cokołu kryjącego napęd, wygląda, jakby go dopiero co wyłączono. Ktoś dla pewności wyjął żarówkę, ale żebrowane lustro wygląda jak nowe. Obecnie latarnia steruje rybak-latarnik.

Plaża Kupa Cabana[edytuj | edytuj kod]

Po stu metrach ścieżki las kończy się urwiskiem. Stoi tam wygodna ławeczka, z której roztacza się wspaniały widok na Bałtyk. Piętnaście metrów niżej znajduje się krótka plaża i morze; coś jakby zalążek niewielkiej zatoki. Ma ona nie więcej niż sto metrów szerokości. Na dół prowadzą kilkoma zakrętami strome drewniane schody, lekko przekrzywione za sprawą wciąż osuwającej się skarpy. Na dole kończą się pomostem, który z prawej strony okrąża prawie-zatoczkę po betonowych "jeżach". Opóźniają one proces osuwania piachu, ale nie mogą go zatrzymać. Jeszcze dwa, trzy sezony sztormów i schody runą. Z końca drewnianego pomostu można łowić ryby. Z lewej strony wysoki klif oddzielony jest od wody wąskim paskiem piasku. Sama plaża wewnątrz prawie-zatoczki też jest dość wąska, w najszerszym miejscu ma piętnaście metrów. Zapewne przy większej fali znika zupełnie.

Wdzięczną nazwę dla plaży - Kupa Cabana" - wymyślił Net, dzięki czynnościom fizjologicznym, wykonywanym przez Cabana. W czasie wakacji pół kilometra od brzegu w morzu stał pięćdziesięciometrowy biały statek z wykonywanym nadbudówką blisko dziobu. Za nią umieszczono kilka dźwigów, a obniżony pokład był wypełniony sprzętem, którego z brzegu nie dawało się rozpoznać. Napis na burcie oznajmiał, że statek nazywał się Orka. Należał on do Instytutu Badań Nadzwyczajnych.

Dom rybaka[edytuj | edytuj kod]

Ścieżka zagłębia się w leśną ściółkę jak zaczątek małego wąwozu. Las gęstnieje z każdym krokiem. Pomiędzy drzewami srebrzą się kępki mchu. Intensywny zapach ryb da się wyczuć, nim jeszcze wyjdzie się z lasu. Morska bryza niesie niewidzialną smugę w dół łagodnego zbocza. Na szczycie wzniesienia stoi krzywy bordowy domek, nie większy niż cztery na cztery metry. Dach pokrywa czerwona dachówka, obrośnięta zielonym mchem. Na środku dwóch ścian, które widać, kiedy idzie się przez ścieżkę, znajduje się po jednym małym okienku z białymi ramami. Podwórko jest mocno umowne. Wokół wydeptanej części pagórka stoi mała szopa, ażurowa wiata osłaniająca wielką, starą lodówkę i przerdzewiała szafa pancerna, przerobiona na wędzarnię. Nieco dalej krzywo wyrasta z trawy drewniana toaleta z wyciętym w drzwiach serduszkiem. Obok znajduje się drewutnia i pieniek z wbitą siekierą. Pod małą wiatą stoi stara kanapa, odwrócona tyłem do morza, stary rower i kilka pogiętych butelek, udających kawałek ogrodzenia. Jest też stosik starego żelastwa, zamykający podwórko z lewej strony. Wygląda to trochę, jakby ktoś rozebrał dom, pozostawiając jego zawartość na starych miejscach. Obok drzwi znajduje się krzywa ławeczka, zapadnięta w ziemię. ryba już teraz tam nie mieszka.

Wewnątrz odór ryb staje się niemal nie do zniesienia. Ściany są pomalowane na zielono. Mimo małych wymiarów, trudno tę chatkę nazwać przytulną. Na środku stoi stół i jedno krzesło. W roku ukrywa się stara, wypaczona szafa. Oprócz tego jest tu wąskie łóżko z wysokimi drewnianymi burtami, drewniana skrzynia, zlewozmywak z małą szafeczką pod spodem i żeliwna koza, czyli wolnostojący piecyk, opalany drewnem. Na szafce obok zlewozmywaka stoi osobliwej konstrukcji kuchenka elektryczna, z kilkoma pokrętłami, ale z jednym tylko palnikiem (pod koniec drugiego tomu okazuje się, że to nie kuchenka, tylko Kryształowe Serce). Zdaje się, że nie była myta od nowości. Przygnębiającego obrazu dopełnia zwieszająca się z sufitu żarówka, owinięta udającą abażur gazetą. Z trzech stron znajdują się okna, jedynie od strony morza jest lita ściana.

Baza[edytuj | edytuj kod]

Droga do bazy prowadzi zakrętami przez las, po betonowych płytach. Jest zarośnięta od lat, ale połamane krzaki i pogięte trawy świadczą o tym, że ostatnio ruch na niej jest spory. Po około stu metrach dociera się do bramy z budką strażniczą, w którą celuje kamera. Ogrodzenie ze srebrnej siatki ciągnie się w obie strony w las. Kiedy przejedzie się przez bramę, las nagle się kończy. Dociera się do sporego, wybetonowanego placu, otoczonego sztucznie usypanymi wałami. Rosną na nich krzaki i chaszcze. Stoi tu kilkanaście samochodów, niektóre zaparkowano w betonowych garażach, zagłębionych w trawiastych zboczach. Najbardziej rzuca się w oczy nowoczesny, srebrny autokar z logiem Instytutu Badań Nadzwyczajnych na burcie i całkowicie czarnymi szybkami. Spod uchylonych klap luków bagażowych wychodzi kilkanaście wiązek przewodów, które znikają w jednym z garaży.

Jeden z nich jest nieco większy od innych. Dopiero po chwili można dostrzec, że to wylot długiego tunelu, prowadzącego w głąb sporego pagórka. Po opuszczeniu tych terenów przez Niemców został on zamurowany dziesięć metrów od wylotu i postawiono w nim spalony czołg, który to złomiarze zabrali parę lat temu. Drogę do tunelu zasłania bramka, umieszczona przed potężną framugą z otwartymi stalowymi wrotami. Pod sufitem ciągnie się rząd lamp sodowych. Oświetlają na pomarańczowo wilgotną betonową podłogę. Po chwili coraz dokładniej widać pomieszczenie na końcu tunelu. Początkowo wygląda jak stary warsztat samochodowy, ale w rzeczywistości okazuje się o wiele większe.

Hala ma imponujące rozmiary. Gdyby nie gąszcz wewnętrznych konstrukcji, chyba zmieściłby się tutaj Jumbo Jet. Reflektory umocowane do stalowych kratownic świecą w dół, więc trudno dojrzeć, co jest wyżej. Hala wydaje się być w przybliżeniu okrągła i najpewniej sklepiona sferyczną kopułą, nie da się tego dojrzeć z całą pewnością - przeszkadzają reflektory. Na wilgotnej podłodze ciągną się kilometry grubych kabli, które jednak prowadzą donikąd - wszystko tworzy zamknięty obwód. Wzdłuż wytyczonych żółtymi pasami dróg stoją betonowe budyneczki, jakby małe bunkry, obudowane stalą generatory, turbiny, zbiorniki, stalowe szafy przylepione do rusztowań i cała masa dziwnych urządzeń i instalacji. Ponad tym wszystkim wisi buczenie, jakie zwykle wydają wielkie transformatory. Nad tunelem-wejściem świecą słabe prostokątne okna w ścianie hali, znajduje się za nimi sterownia.

Wunrung wygląda jak fragment zakurzonej scenografii z Gwiezdnych wojen. Jest to kilkumetrowy, stojący pionowo pierścień, zagłębiony do jednej czwartej wysokości w betonowej podłodze. Na jego obwodzie przyśrubowane są jakieś elektromagnesy z grubym uzwojeniem. Kable, spięte w wiązki, schodzą do dwóch betonowych kopuł po obu stronach urządzenia. Po uzwojeniach od czasu do czasu przeskakują małe iskry. Aktywność pierścienia zmienia się regularnie. Każdego dnia daje się wychwycić kilkuminutowe cykle. W weekendy pracuje mniej intensywnie - okazuje się, że jest zasilany dzięki londyńskiemu metru. Pierścień pracuje od sześćdziesięciu lat bez przerwy. Jest superbronią, za pomocą której Hitler chciał odmienić losy wojny. Za jego pomocą planował przemycić dwa tysiące żołnierzy do centrum Londynu. Coś jednak poszło nie tak i wojskowi zostali uwięzieni w Bezkształcie.

Sterownia z zewnątrz
Sterownia z zewnątrz

Lekko zakręconymi, betonowymi schodami wchodzi się do sterowni, znajdującej się nad tunelem. Jest to niskie pomieszczenie o betonowych ścianach. Na konsoli - pełnej mosiężnych i bakelitowych gałek, starych wskaźników zegarowych, dźwigien i przełączników - rzucają się w oczy trzy duże obrotowe tarcze, jakby nieco spłaszczone i powiększone pokrętła sejfu. Zamiast cyfr na obwodzie mają wyrysowane jakieś tajemnicze znaki. Metal jest wyślizgany od częstego używania. Obok znajduje się kwadratowe wgłębienie wielkości sporej ksiązki, z kilkunastoma stykami elektrycznymi. Wygląda to tak, jakby wymontowano stamtąd coś istotnego (później okazuje się, że chodzi o Kryształowe Serce). Stoi tu też kilka nowoczesnych komputerów. Tylną ścianę sterowni zabudowano szafami, brzęczącymi i błyskającymi kolorowymi diodami. One należą do produktów najnowszych technologii. W rogu, wciśnięte w kąt, stoi drewniane zakurzone pudło z anteną i kilkoma pokrętłami na wierzchu - stara radiostacja. Ze sterowni jest doskonały widok na całą halę. Stąd wydaje się jeszcze większa, a wszystkie instalacje - jeszcze bardziej skomplikowane.

Podczas burzy pierścień sprawiał, że nad bazą tworzyła się bańka spokojnego powietrza. Chmury prześlizgiwały się po niej jak po szklanym kloszu.

Rok 2110[edytuj | edytuj kod]

W roku 2110 latarnia morska nadal istnieje. Budowla stoi na plaży, na której co rusz rozbijają się fale. Kopuła z jednej strony wyłania się z morskiego dna, a z drugiej pokrywa ją do połowy piasek. Obok rośnie rozłożysty dąb, który Przyjaciele uratowali w roku 1945, zakopując pod nim meganawóz, dzięki czemu roślina przeżyła wszystkie kataklizmy. Drzewo majestatycznie porusza na wietrze gałęziami i jest znacznie wyższe od latarni. Jego korona średnicą dorównuje betonowej kopule bazy. Pień ma spękaną korę i jest szeroki jak baobab. Wewnątrz drzewa panuje miły chłód. Najniższy konar znajduje się siedem metrów nad ziemią.

Dąb zamieszkuje stado wiewiórek, które bronią drzewo przed myszomrówkami.

Ruchome wydmy jakimś cudem omijają to miejsce, tak jakby ktoś wielkim buldożerem dla zabawy wyrównał piasek.

Komentarze (5)

Komentarze (5) [Pomoc]
Loading comments...